Tego dnia jedyne o czym pragnęłam to leżenie w łóżku i bezczynne
gapienie się w sufit. Niestety, z moich planów wyszły nici w momencie
gdy do pokoju weszła, a wręcz aż wbiegła rozhisteryzowana matka
oznajmiając mi, że jeszcze chwila i spóźnię się do szkoły. Nienawidziłam Jej. Miałam do Niej szacunek, była w końcu moją matką, ale czysto na to patrząc była mi zupełnie obcą osobą -
wiecznie nie było Jej w domu, nigdy nie mogłam z Nią szczerze
porozmawiać, nigdy nie pokazywała mi, że choć trochę mnie kocha i mogę
liczyć na Jej pomoc. W takich momentach strasznie brakuje mi Taty. Jest
dla mnie najważniejszą osobą w życiu, zaraz po moim o rok starszym
Bracie, który jest również moim najlepszym Przyjacielem, bez którego do
niczego bym nie doszła. Zazwyczaj w Rodzeństwie nie ma idealnych
relacji, zawsze są kłótnie, sprzeczni o byle co - nie u Nas. Gdyby
spojrzeć na Mnie i na Thomas'a można by rzecz, że jesteśmy
najcudowniejszym Rodzeństwem na świecie. Wracając do Taty.. W domu nie
mamy dobrej korzyści materialnej co zmusza Go do wyjazdów za granicę,
widujemy się tylko w jeden weekend w ciągu dwóch miesięcy. To boli.
Cholernie boli fakt, że osoba która jest Ci tak bardzo bliska i potrzebna jest tak
daleko.
Wybudzając się z ogarniających mnie myśli, spojrzałam na
zegarek który informował mnie, że za 35minut zaczynają się lekcje.
'No
pięknie' - pomyślałam, szybko zrywając się z łóżka. Podchodząc do
krzesła gdzie zawsze przed spaniem szykuję sobie ciuchy na kolejny dzień
szkoły, wzięłam je i szybko poszłam do łazienki. Wzięłam ekspresowy
prysznic, pomalowałam się, włosy przeczesałam szczotką pozwalając im
delikatnie ułożyć się na moich ramionach i po chwili byłam już gotowa.
Wzięłam swoją torbę i wyszłam z pokoju, kierując się do kuchni gdzie
zastałam już tylko Thomas'a.
- Cześć, moja Księżniczko - przywitał mnie posyłając swój zabójczy uśmiech i całując mnie delikatnie w policzek.
- Cześć, mój Królewiczu - zaśmiałam się głośno, siadają na przeciwko Niego, tym samym upijając łyk Jego świeżo zaparzonej kawy.
- Ej - popatrzył na mnie spode byka - To moje. - rzekł stanowczo, po chwili wyszczerzając szereg swoich śnieżnobiałych zębów.
- Wybacz - rzekłam. - Nie mam czasu na śniadanie, jedziemy? - spojrzałam na Niego po czym szybko wstałam z krzesła.
- Jedziemy, jedziemy. - Zrobił to samo co ja, momentalnie wstał z krzesła kierując się do drzwi.
Opuściliśmy
szybko dom, wsiedliśmy do BMW Thomasa, po chwili ruszając w
stronę szkoły. Thomas szybko zorientował się, że coś jest ze mną dziś
nie tak, ponieważ zamiast patrząc przed siebie, co chwila zerkał na
mnie.
- Suzie, dobrze się czujesz? - Spojrzał na mnie, a w Jego oczach można było ujrzeć troskę, jednocześnie drobne przerażenie.
Spojrzałam na Niego lekko od niechcenia. - Dzisiaj mija miesiąc.. - Wydukałam z siebie, a moje oczy momentalnie się zaszkliły.
Thomas
od razu zorientował się o co chodzi, łapiąc mnie mocno za dłoń.
- Wiem
jak to boli Suz.. - Jego głos się załamał. Max był również Jego
Przyjacielem. Zawsze byliśmy nierozłączni, trzymaliśmy się tylko we
trójkę, nie pozwalając nikomu wedrzeć się do Naszej paczki i zepsuć tak
cudownej aury.
- Dzisiaj po szkole jadę na cmentarz, mam nadzieję że
zabierzesz się ze mną? - Odezwał się cicho, spoglądając w moją stronę.
-
Głupie pytanie, nie wybaczyłabym sobie gdybym dziś się tam nie zjawiła.
Max by mi tego nie wybaczył - W tej chwili głos mi się załamał, a po policzkach
spłynęła pierwsza łza, a za nią kolejne.
Nie zorientowałam się nawet,
gdy zatrzymaliśmy się tuż przed Naszą szkołą. Chodziliśmy do tej samej szkoły, Thomas był w ostatniej
klasie, Ja byłam w trzeciej. Siedząc zapatrzona przed siebie poczułam
Jego dłoń na swoim policzku ocierającą łzy. Spojrzałam na Niego
momentalnie szybko się do Niego przytulając. Za to kocham Go najbardziej
- pomyślałam w duchu - Nie ważne co się dzieje, czy jestem smutna, wesoła, czy
mam ochotę umierać, On zawsze jest przy mnie. Świadomość, że mam kogoś
do kogo zawsze mogę się zwrócić poprawia mi samopoczucie każdego dnia. W
Jego ramionach czuję się najbezpieczniejsza na świecie, mogłabym
spędzić z Nich całe życie.
- Jesteś najcudowniejszym Bratem na świecie
wiesz? Nie jedna dziewczyna może mi pozazdrościć. - rzekłam spoglądając
na Niego.
- Wiem - Odpowiedział odsuwając się ode mnie, tym samym strzepując ze swoich ramion niewidzialny pył.
Zaśmiałam
się głośno, trącając Go lekko w ramię.
- Jesteś niemożliwy. -
przekręciłam oczami nie przestając się śmiać. - Idziemy? - Spojrzałam na
Niego pytająco.
- Idziemy - uśmiechnął się. - Lecz najpierw wytrzyj
swoje piękne oczy, Aniołku. - szeroki uśmiech od razu pojawiał mi się na
twarzy gdy tylko nazywał mnie swoim 'Aniołkiem'. Nikt nie jest w stanie
wyobrazić sobie i zrozumieć więzi jaka Nas łączy, to czyni Nas tak
wyjątkowymi. Zrobiłam jak kazał i powolnie wysiadłam z samochodu. Szybko
skierowaliśmy się w stronę szkoły. Mijając Jej próg pożegnaliśmy się
szybkim ' do zobaczenia po lekcjach' i każde poszło w swoją stronę.
Zbliżając się do swojej szafki ujrzałam swoją Przyjaciółkę Isabell
nieziemsko zapatrzoną w jakichś obiekt.
- Ziemia do Isabell -
machnęłam Jej rękoma przed oczami na co momentalnie podskoczyła. - Komu
się tak przyglądasz? - Spojrzałam na Nią, następnie na miejsce któremu
się tak przyglądała. Kiedy ujrzałam w Nim swojego Brata wybuchłam
śmiechem, tym samym czochrając Iss po włosach. Była w Niego ślepo zapatrzona, strasznie się Jej podobał, było to widać na kilka kilometrów.
- Zwariowałaś? Z czego się śmiejesz? - Jej zapłon momentami mnie przerażał.
-
Ja? Ależ z niczego, tak sobie. - wystawiłam szereg swoich białych
ząbków szeroko się uśmiechając. - Chodź, idziemy na lekcję. - Chwyciłam
Ją za dłoń, ciągnąc Ją w stronę sali 101, gdzie zaraz odbyć miała się
matematyka.
Dzień w szkole zleciał mi niesamowicie szybko, nim się
obejrzałam a siedziałam już na ostatniej lekcji. Co chwila nerwowo
spoglądałam na telefon, chcąc w końcu wyjść z tej szkoły. Patrząc co
chwila na godzinę, tym samym patrzyłam na swoją tapetę, na której
widniało zdjęcie moje, Thomas'a oraz Max'a.. Za każdym razem kuło mnie w
sercu gdy tylko patrzyłam na to zdjęcie, które przywoływało tyle wspomnień, mimo wszystko - nigdy nie
chciałam Jej zmieniać. Lekcja dobiegała końca, a moje serce zaczęło bić
co raz to szybciej, bałam się tego co zdarzyć miało się już za
kilkanaście minut.
__________________________
Pierwsze koty za płoty, jak wrażenia? Staram się jak tylko mogę, mam nadzieję, że z dnia na dzień Wasza liczba będzie wzrastała! Love Ya. xo
Bardzo ciekawy czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńFajny rozdzialik ;) Czekam na next...:P
OdpowiedzUsuńSuperrr! Kiedy następny??? Już się nie mogę doczekać!!! :D
OdpowiedzUsuńBardzo Fajne :) Co ile będziesz dodawała kolejne rozdziały ?
OdpowiedzUsuńświetnee to :D
OdpowiedzUsuńfantastyczne :)
OdpowiedzUsuń